Dziś przychodzę do Was z dwoma tematami, które fajnie się ze sobą łączą :) Po pierwsze jestem po testach nowej bazy witaminowej od Orly z systemu hybrydowego Gel FX, a po drugie poruszę temat robienia manicure hybrydowego w ciąży zarówno sobie, jak i komuś.
Orly Gel FX Easy-Off Basecoat - Łatwe usuwanie, szybsza usługa, bez uszkodzeń
Producent obiecuje nam zaledwie 5 minut odmaczania, co skraca czas usuwania o połowę. Do zabiegu nie musimy używać primera, a mimo to możemy cieszyć się długotrwałym manicure. Dodatkowo baza wypełniona jest witaminami A, E oraz prowitaminą B5.
Do obejrzenia także film instruktażowy Orly:
Zgodnie z zaleceniami, nie użyłam primera przed nałożeniem bazy, paznokcie przygotowałam w sposób standardowy (nadałam kształt, wycięłam skórki i zmatowiłam powierzchnię płytki blokiem polerskim). Na bazę nałożyłam kolor Forget Me Not, o którym poczytacie w następnym poście. Nie zauważyłam różnicy w trwałości w porównaniu ze zwykłą bazą Orly.
Po 19 dniach usunęłam hybrydę. Zmatowiłam top i zawinęłam paznokcie w silikonowe kapturki z wacikami zmoczonymi w removerze. Dwa pierwsze otworzyłam po 5 minutach, hybryda zeszła praktycznie w całości, jednak musiałam trochę poskrobać - zupełnie jak przy usuwaniu hybrydy na zwykłej bazie, ale po 10 minutach - czyli obietnica producenta spełniona. Po 7 minutach efekt był lepszy, mniej skrobania i mniej resztek na paznokciach. Po 10 minutach bajka! Hybryda zeszła prawie w jednym kawałku, odeszła praktycznie płatem.
Po 5 minutach:
Po 7 minutach:
Po 10 minutach (w tle płaty hybrydy):
Podsumowanie:
Paznokcie po przygotowaniu do kolejnego zabiegu (skórki, kształt, zmatowienie):
Osobiście jestem tak bardzo zadowolona z tej bazy, że kolejną hybrydę także na niej wykonałam. Najgorsze dla mnie w robieniu hybrydy samej sobie jest jej usuwanie, zwłaszcza na prawej ręce. Zawsze długo się męczę, żeby bez uszczerbku na paznokciach zdjąć resztki. Z tą bazą stało się to naprawdę łatwe i szybkie - ja jednak wybieram opcje 10 minutową. 5 minut nie robi mi żadnej różnicy czasowej, a jest wygodniejsze, bo z paznokcia hybryda schodzi prawie sama.
Manicure hybrydowy w ciąży - tak czy nie?
Odkąd jestem w ciąży, ze wszystkich stron padają pytania "możesz robić hybrydę?" i dotyczy to zarówno wykonywania tego zabiegu samej sobie, jak i innym. Odpowiedź jest prosta - TAK, mogę i każda z Was także może. Jest kilka warunków, które trzeba spełnić.
Wybierając się na manicure hybrydowy, i to nie dotyczy tylko ciąży, trzeba mieć pewność, że zabieg ten zostanie nam wykonany w odpowiednich warunkach. To znaczy, że wszystkie narzędzia będą wysterylizowane bądź jednorazowe. Kobieta w ciąży bardziej niż o swoje zdrowie, martwi się o zdrowie maleństwa, które nosi pod sercem. Podczas przygotowywania paznokcia może dojść do uszkodzenia naskórka, najczęściej podczas usuwania skórek, a w przypadku brudnych narzędzi bardzo łatwo wtedy o infekcję czy zakażenie. Dlatego kochane kobietki nie bójcie się pytać o narzędzia w salonie! Wysterylizowany pakiet narzędzi ma na opakowaniu inny kolor, jeśli kosmetyczka będzie uczciwa, pokaże Wam taki pakiet przed i po - wtedy będziecie miały 100% pewności :)
No ale hybryda to tyle złych związków chemicznych! Czy to nie przenika do twojego organizmu podczas zabiegu? A te wszystkie uczulenia?! Paznokcie to twór martwy, tak samo jak włosy. To, co "wychodzi" na wierzch, nie wchłania już nic z otoczenia. Ważne jest jednak aby pracować z dobrymi jakościowo produktami i urządzeniami. Wystrzegajcie się hybryd nieznanych firm z nieznanymi składami i uwaga! - lamp typu mostek, o słabej mocy lub starych żarówkach. W większości przypadków uczulenia spowodowane są złym utwardzeniem hybrydy. Moje koleżanki, które robiły hybrydę sobie w domu i dostały uczulenia, używały lamp mostek lub lamp UV z dłuuugo nie wymienianymi żarówkami. Zwróćcie uwagę, że kobiety chodzące do salonów na takie zabiegi rzadko dostają uczulenia.
A ty to wszystko wdychasz! Możesz?! Tak, mogę - mój ginekolog nie widzi przeciwwskazań. Tak długo jak dobrze czuję się podczas pracy, tak długo mogę pracować. Na początku ciąży drażniło mnie parę zapachów, np. kokosowy zmywacz do paznokci lub bordowa hybryda (śmieszne, że akurat jeden barwnik, prawda? :)), ale nie na tyle, żebym źle się od tego czuła. Drażnił mnie też zapach np. piwa, ale nie kazałam mężowi z niego rezygnować :) Stężenia te nie są niebezpieczne. Moja fryzjerka pracowała prawie do dnia porodu, a też wdycha różne dziwne rzeczy :) Dzieci ma zdrowe ;)
Hybryda do porodu - można czy nie? Tu wiele zależy od szpitala. Medycyna poszła do przodu, można sprawdzić stan pacjentki nie tylko przez paznokcie. Czytałam jednak, że są kolory, które zaburzają pracę pulsykometru - czy to prawda? Jeszcze nie wiem, zamierzam się spytać gdy tylko pójdę do szkoły rodzenia :) Informację tą na pewno uzupełnię. Słyszałam też, że są szpitale, w których kategorycznie zabrania się przychodzenia ze zrobionym manicurem, a są też takie, które nie widzą przeciwwskazań - warto więc zorientować się wcześniej jakie zasady panują na wybranej przez nas porodówce :)
Na koniec chciałam napisać, dlaczego połączyłam temat tej bazy i hybrydowego mani w ciąży. Kobiety w ciąży to grupa oosób, która najbardziej dba o swoje zdrowie i bezpieczeństwo, jest najbardziej zachowawcza i nieufna w stosunku do tego typu produktów i zabiegów. Każda hybryda jest bezpieczna w ciąży, ale akurat ta baza może być fajnym zamiennikiem zwykłej i sprawić, że kobietę w ciąży będzie mniej martwił manicure hybrydowy. No bo skoro używamy przy niej mniej produktów na start, a jej usuwanie jest łatwiejsze, to mamy mniej zmartwień, prawda? :)
Macie jakieś pytania dotyczące hybrydy w ciąży lub stricte nowej bazy Orly? Piszcie w komentarzach, na wszystko postaram się odpowiedzieć :)
Fajna sprawa ten produkt Orly, bo u mnie właśnie najgorszy etap (i najbardziej przeze mnie nielubiany) to ściąganie starego koloru. Dobrze, że podchodzisz do sprawy hybryd zdroworozsądkowo :)
OdpowiedzUsuńGenialna sprawa z tą bazą :)
OdpowiedzUsuńW robieniu hybryd właśnie ściąganie ich jest dla mnie najgorsze, więc im szybciej tym lepiej! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio słuchałam na YT Kawy bez cukru i ona mówiła, że takie doprawianie np paznokci najbardziej doskwiera gdy np jesteśmy dłużej w szpitalu. Właśnie to wzięłabym pod uwagę - jeśli okazuje się że trzeba zostać dłużej to np mnie denerwowałby bardziej odrost nóż niepomalowany paznokcie :-) a w ogóle do porodu polecam jechać z krótkimi, coby nie podrapać potem maleństwa :-)
OdpowiedzUsuńCałą ciążę miałam hybrydy tylko przed porodem ściągnęłam ;)
OdpowiedzUsuńWiele osób oburza się, gdy kobieta w ciąży maluje paznokcie lub włosy, a ja uważam, że ludzie do wszystkiego potrafią się doczepić.
OdpowiedzUsuńGratuluję Kochana i życzę szczęśliwego rozwiązania.
OdpowiedzUsuńJa u siebie w szpitalu musiałam mieć krótkie i niepomalowane paznokcie.
W ciąży malowałam jeszcze paznokcie zwykłymi lakierami - ale zapach mnie odpychał i męczył strasznie (połowę ciąży miałam dość ciężką ze względu na "poranne mdłości"). Potem zaczęłam bardziej używać hybryd i bardzo je sobie chwaliłam. Trzy tygodnie przed planowanym terminem porodu ściągnęłam lakier z paznokci i nosiłam jedynie odżywkę bezbarwną.
OdpowiedzUsuńAcha! Będąc jeszcze w ciąży wybrałam się do szpitala na przeszpiegi i dowiedziałam się, że wolą niepomalowane paznokcie. Jeśli masz plan gdzie chcesz rodzić, warto się wcześniej tam wybrać i dowiedzieć wszystkiego ;-)
Usuń