piątek, 20 września 2013

Born Pretty Yogurt #4

Dziś swatche kolejnego jogurtowego lakieru od Born Pretty Store, tym razem na tapetę wzięłam numerek 4. Zapraszam na zdjęcia i recenzję:






Kolor: uroczy niebieski, w którym skąpane są duże srebrne i niebieskie heksy, mniejsze fioletowe/różowe i pomarańczowe oraz srebrne piórka.
Konsystencja: rzadka w stronę gęstniejącej przez ilość ozdób.
Pędzelek: raczej standardowy, bardzo wygodny. Zawsze nabiera odpowiednią ilość lakieru.
Schnięcie: dłuugo, pozostaje tez jakiś czas plastyczny. Wysuszacz albo top mile widziany :)
Warstwy: na zdjęciach widzicie trzy, ale wystarczą dwie - miałam na prawej  i nie było dużej różnicy.
Trwałość: nosiłam cztery dni, na czwarty małe odpryski. Jestem mile zaskoczona trwałością tych lakierów :)
Zmywanie: niestety koszmar ;)
Cena i dostępność: 4.36$ na Born Pretty Store, dokładnie tutaj. Z kodem ZPL91 po ok. 3.9$ :)
Moja opinia: Zdarza się niektórym heksom odstawać, ale można podkleić je na lakier bezbarwny lub użyć na wierzch po protu top. Przyciąga uwagę, tego nie można mu odmówić. Niektórym paznokcie mogą wydawać się "ciężkie", ale wcale takie nie są :) Największą wadą jest zmywanie, ale ostatnio polubiłam się jednak z moją bezą Peel off i problem zniknął ;) Niestety lakier śmierdzi i to dość mocno, więc przyda się zapachowy wysuszacz, top również niweluje większość smrodku.
Ah i może się wydawać, że na małym palcu jest jakby "odgnieciony". Zauważyłam to dopiero na zdjęciach, ale po przybliżeniu zauważyłam, że to srebrne heksy tak się ułożyły i podczas focenia odbiły dziwnie światło :)

Pamiętajcie, aby robiąc zakupy w Born Pretty Store skorzystać z mojego kodu ZPL91
przesyłka jest darmowa!


29 komentarzy:

  1. lakier jest prześliczny :) takiemu to nawet trudne zmywanie da się wybaczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dla mnie jest zbyt mocno przeładowany co w moich oczach wygląda brzydko- ale kolor bazowy jest bardzo ładny :) gdyby nie miał tyle brokatu w sobie był by fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jest dziwakiem, ale takim ładnym ;) zdecydowanie ma coś w sobie. i też go mam ;) jeszcze nie malowałam, ale widząc tą ilość brokatu, nawet nie spróbuję nim malować bez bazy peel off :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Za dużo trochę jak dla mnie i przeraża mnie koszmar zmywania ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem Troszkę za dużo tego wszystkiego, baza ma ładny kolor, ale brokat ma moim zdaniem za duzo kolorów i wygląda pstrokato :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolorystyka jest cudna! Zniewalająca! Ale odstające drobinki i to w takiej ilości nie są dla mnie :( Ale jako topper na coś podobnego... mniam!

    OdpowiedzUsuń
  7. kolor bardzo ladny ale faktura tego lakiery niestety mnie nie przekonuje :/

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam takie brokatowe pazurki, tylko właśnie to zmywanie.. katorga :< ale dla takiego efektu warto!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super efekt tego jogurciku :) Myślę, że w przypływie gotówki się skuszę na jakąś wersję kolorystyczną, żeby przełamać jesienną nudę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ładny, ale trochę za dużo się tu dzieje jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super lakier, jednak na moich krótkich pazurkach nie wyglądał by tak efektownie jak na Twoich ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. jakoś do mnie nie trafia, może gdyby nie miał pomarańczowych heksów i piórek to by mi się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
  13. wzdycham do jogurtowych lakierów... tu jest podobnie.. cudowny!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. ładne,ale chyba nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. śliczny jest! co tu dużo mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. mnie się podoba :) lubię taki efekt !

    OdpowiedzUsuń
  17. Niby kolorek bazowy cudny, brokaty wszelkie uwielbiam, ale coś mi w tym lakierze nie gra :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny! ;)))
    W wolnej chwili, zapraszam:

    www.magduizm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Śliczny lakier, chyba też się w końcu skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Wasze opinie i uwagi mobilizują mnie do dalszej pracy.
Proszę o nie zostawianie linków do blogów w komentarzach, można na nie trafić przez Wasz profil ;) A mój blog to nie miejsce na reklamę.
Proszę także o nie zapraszanie mnie do siebie, staram się zawsze odwiedzić osobę, która do mnie wpadła :) Nie wyznaję zasady "obserwacja za obserwację".