wtorek, 16 sierpnia 2016

Sophin Sand Effect 298

Hej Ślicznotki :)

Czasami nachodzi mnie ochota na fakturę na paznokciach i wtedy sięgam po piaski. W moje rączki wpadł Sophin Sand Effect 298. To cudny, ciepły fioletowy piasek tajemniczo połyskujący :) Obracałam paznokciami w słońcu na wszystkie strony - on nie błyszczy, on połyskuje! I to w tak piękny sposób! 








Konsystencja: zwarta, typowa dla lakierów piaskowych.
Pędzelek: średniej grubości, płasko ścięty.
Aplikacja: bezproblemowa, pozwala na drobne poprawki.
Schnięcie: paznokcie po ok. 20-30 min są nie do ruszenia :)
Warstwy: dwie.
Zmywanie: typowe dla piasków :) Dobrze schodzi gdy chwilę przytrzymamy wacik ze zmywaczem na paznokciu.
Cena i dostępność: 26 zł cena regularna (aktualnie 21 zł - promocja) na stronie Sophin oraz w osiedlowych drogeriach.
Pojemność: 12 ml
Dodatkowe uwagi: lakiery Sophin są 5 FREE tzn. bez : ftalanów, formaldehydów, kamfory, toluenu i parabenów.
Moja opinia: Lakier ma piękny, ciepły odcień fioletu. Cudnie się prezentuje, a faktura nie haczy. Mówiąc krótko: uwielbiam i polecam :)

SKLEP   ||   FACEBOOK   ||   INSTAGRAM



10 komentarzy:

  1. cudownie wygląda ten lakier na pazurkach <3 uwielbiam takie wykończenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobny lakier z P2 i uwielbiam go, mimo że fiolety to nie do końca moje kolory :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Very nice color and the texture is just perfect.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! To wykończenie jest bajkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ja lubię piaski, a szczególnie takie nietypowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co ze mną jest nie tak, ale nienawidzę piasków. Zawsze gdy dotykam ich (albo czegoś szorstkiego) wzdrygam się ;p ...ale wyglądają ładnie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Wasze opinie i uwagi mobilizują mnie do dalszej pracy.
Proszę o nie zostawianie linków do blogów w komentarzach, można na nie trafić przez Wasz profil ;) A mój blog to nie miejsce na reklamę.
Proszę także o nie zapraszanie mnie do siebie, staram się zawsze odwiedzić osobę, która do mnie wpadła :) Nie wyznaję zasady "obserwacja za obserwację".