niedziela, 18 maja 2014

Essie Shake Your $$ Makers

Hej, cześć i czołem! :D

Dziś chcę Wam pokazać lakier, który dostałam na spotkaniu z Alą (Ala Ma Kota) i Kasią (Kommo) :* A bardzo chciała go zobaczyć Tamit :) Najpierw zapraszam na zdjęcia, a potem na recenzję - trochę przebojów z nim było, ale ostatecznie jak zobaczycie na przedostatnim zdjęciu, ten lakier mnie kupił... swoim kolorem oczywiście! :D








Kolor: idealna dolarowa zieleń :)
Wykończenie: satynowe! jak zaschnięty wosk :)
Konsystencja: rzadka, jest żelkiem.
Pędzelek: wersja drogeryjna - szeroki.
Schnięcie: zasycha dość szybko, ale długo pozostaje plastyczny - zapewne przez ilość warstw.
Warstwy: trzy na dwóch warstwach białego...
Zmywanie: standardowe ;)
Cena i dostępność: ok. 30 zł, drogerie, np. SuperPharm, Hebe, internet.
Moja opinia: Zaczęłam od nakładania go solo - trzy warstwy i nadal widziałam końcówkę. Więc myślę sobie 'a nałożę go na biały, pewnie wystarczą mu dwie'. Mocno się zdziwiłam, jak musiałam dorzucić trzecią. Ale ona na szczęście okazała się wystarczająca. Te 5 warstw schło dosłownie wieki! Kanapka była baaardzo długo plastyczna. Malowałam paznokcie na wieczór i bałam się, że nie będę mogła położyć się spać. Po 2 godzinach i trzech moczeniach w lodowatej wodzie poddałam się i poszłam do łóżka. Rano o dziwo obudziłam się z pościelowym mani tylko na kciuki lewej ręki oraz kciuku i wskazującym prawej ręki. Zapytacie czemu nie dałam wysuszacza? A no bo chciałam uzyskać jego oryginalne wykończenie, czyli satynę :) Na następny dzień podczas robienia obiadu i moczenia rąk trochę popękał, a że wieczorem wybierałam się na dyskę to pokryłam go topem (MollonPro Regeneree) aby nic nie odprysnęło. Top nabłyszczył, ale i odrobinę przyciemnił kolor. Lakier w UV świecił jak szalony :D I teraz ciekawostka: ku mojemu ogromnemu zdziwieniu gdy wstałam rano po dyskotece miałam pościelowe mani! Wyobraźcie sobie, że od 16 poprzedniego dnia do nocy moja mieszanka na paznokciach nie zastygła na tyle, żeby się nic nie odbiło :D I teraz pytanie: czy ten lakier jest warty całego tego zachodu? Tyle warstw, czekania aż wyschnie... Zostawiam Wam to do refleksji. Mnie ten lakier kupił - swoim kolorem :) Jest jedyny w swoim rodzaju!



37 komentarzy:

  1. Nie lubimy pościelowego mani, ale ten kolor!!! Mnie też kupuje :P Zwłaszcza z tymi ćwiekami :P

    OdpowiedzUsuń
  2. kolor jest piękny, też czuję się kupiona :D
    masakrycznie długo miałaś plastelinę na paznokciach, ja bym nie wytrzymała ^^
    piękne zdjęcia z dolarami ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie nie jest :) Wiesz, że mam awersje do Essie :D Kolor do mnie w ogóle nie trafia, no i 5 warstw?! :O Nieźle :D

    OdpowiedzUsuń
  4. dolary!! bogactwo :D
    a szkoda, że ten lakier nie wysycha, bo kolor ma cudny i to wykończenie! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Już na miniaturce się w nim zakochałam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kolor ładny, ale tyle warstw i czekania na wyschnięcie to zdecydowanie nie dla mne :C

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie bardzo nie podoba się jego satynowe wykończenie, nie lubię takich. Miałam z tej serii co niebieski, nie pamiętam teraz jak się nazywał i było to samo... tragedia w kryciu i miałam wrażenie, że cały czas CAŁY CZAS jest nie do końca wyschnięty. Dla mnie taki lakier odpada, nieważne jaki jest piękny. Kolor ma boski, zgadzam się, ale ja bym go wyrzuciła przez okno po takich przebojach :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolor obłędny ! Ale te krycie i schnięcie straszą :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ma piękny kolor, który w satynowym wykończeniu wygląda super ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolor ma faktycznie bardzo ładny i na Twoich paznokciach jak zwykle przepięknie wygląda :) ale jestem w szoku, że taki z niego niewdzięcznik. Trzy warstwy na białej bazie i do tego pościelowe mani po tylu godzinach? Essie jak możesz...:P

    OdpowiedzUsuń
  11. rzeczywiście ma ciekawy kolor, ale tyle warstw, to chyba bym się wściekła :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, wow, chyba nie byłabym aż taka cierpliwa. W dodatku nie przepadam za mocno żywymi kolorami. Chociaż satynowe wykończenie kusi mnie od dawna, czekam tylko na upolowanie odpowiadającego mi barwą lakieru :)
    + ktoś tu śpi na zielonych, no proszę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeeej, aż tak cierpliwa chyba bym nie była, kolor jest piękny ale chyba nie wart tylu męczarni.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja zielonych mam na prawdę mało, może z jeden :D Ale jednak dla mnie taki odcień zieleni jest za ostry :)

    OdpowiedzUsuń
  15. fajny kolor, chociaż nie pasują u mnie zielone pazurki :D ale na Twoich wygląda cudownie! :) szkoda, że tak słabo kryje i schnie :/

    OdpowiedzUsuń
  16. miałam na niego chętkę ale jak napisałaś o kryciu to mi przeszło :p

    OdpowiedzUsuń
  17. te warstwy masakra... ale kolor i wykończenie przepiękne! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj tyle warstw, wieczne schnięcie i te "poscielowe wzorki" - dla mnie to dyskwalifikuje lakier, choćby nie wiadomo jaki cudny kolor miał ;) Ta zieleń bardzo ciekawa, ale kompletnie nie moja, za to u ciebie wygląda super!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kolor ma naprawdę piękny, ale za taką cenę tak kiepskiego lakieru bym nie kupiła :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurczę no, cudny jest, ale ten czas schnięcia.. Chyba jednak sobie odpuszczę :(

    OdpowiedzUsuń
  21. uhhhh, czyli inne swatche nie kłamią- strasznie kapryśny ten dolarek :( kolor naprawdę powala, ale nie wiem czy miałabym cierpliwość do niego.

    PS Zdjęcia MEGA!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. no no jak nie lubię zieleni tak ten do mnie przemawia ale za tą katorgę z nim bym go niestety nie kupiła. Szukałabym zamiennika jakiegoś z innej firmy bo 5warstw to jedna zbyt za wiele 3 jeszcze zniosę. Troszkę się dziwie essie że taki feler z nim zrobili :/

    OdpowiedzUsuń
  23. A mnie niezbyt kupił, zielenie w takiej kolorystyce aż tak mnie nie kuszą. No i z tymi warstwami szkoda zachodu trochę :v

    OdpowiedzUsuń
  24. Ooooo ;) Mówiłam, że jak wosk ze świeczki? :D Jakoś takie konsystencje kompletnie nie są dla mnie. Co innego, jeśli byłby na paznokciach taki, jaki jest w buteleczce.
    Mimo wszystko, świetnie go przyozdobiłaś i naprawdę fajnie wygląda. Szkoda tylko, że taki kapryśny ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Kolor jest genialny ;) Miałam dokładnie takie same przeboje z zielenią Wibo Summer Extreme Nails, 4 warstwy, efekt niezadowalający i schnąć nie chce, ale od Essie można by wymagać więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. nakładanie 3 warstw i to do tego jeszcze na białą bazę to coś co mnie skutecznie odstrasza od lakieru, tym bardziej od takiego który swoje kosztuje... chociaż kolor całkiem całkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Fajne wykończenie, kolor sam średnio mi się podoba. A nakładanie 3 warstw jeszcze na biały lakier jest dla mnie niedopuszczalne. Nie chcę pół życia stracić czekając aż mi lakier wyschnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. What a bright and beautiful color, perfect for the summer! Perfect swatch!

    OdpowiedzUsuń
  29. Kolor genialny, w sam raz na wiosnę:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mi takie zielenie podobają się tylko na cudzych paznokciach. Ten odcień w ogóle super wygląda na tle dolców ;) A dżety w tym zestawieniu dopełniają całości. Ogólnie super ale nie dla mnie. No i te warstwy..... :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Hej, chciałam Cię o tym, iż nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) Zapraszam na bloga :)
    co-ona-zmalowala.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Kolor piękny, tylko szkoda że taki słaby i tyle razy trzeba malować :/

    OdpowiedzUsuń
  33. Już dawno nie widziałam takiego koloru, który zamieszał by mi w głowie, jest szalony! Kiedy zaczęłam czytać o aplikacji, pomyślałam sobie "czemu nie nałożysz go na biały?", no i w końcu doszłam do tego fragmentu :D Chyba najbardziej kapryśny lakier o jakim słyszałam, ale wykończenie jak i sam kolor powalają :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Już pisałam na fb, ale...zauroczył mnie ten kolor!

    OdpowiedzUsuń
  35. wygląda niesamowicie, jak świeża trawka :) !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. Wasze opinie i uwagi mobilizują mnie do dalszej pracy.
Proszę o nie zostawianie linków do blogów w komentarzach, można na nie trafić przez Wasz profil ;) A mój blog to nie miejsce na reklamę.
Proszę także o nie zapraszanie mnie do siebie, staram się zawsze odwiedzić osobę, która do mnie wpadła :) Nie wyznaję zasady "obserwacja za obserwację".